niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział II

Przeszli kilka korytarzy i znaleźli się w korytarzu z pomalowanymi na srebrno ścianami. Otworzył przed nią drzwi z numerkiem 221 i pożegnał się z nią, dając jej jakąś karteczkę z, niezrozumiałymi, dla niej, wzorami. Miała ją dać współlokatorce. Weszła do pokoju. Na łóżku siedziała ładna brunetka z dużymi niebieskimi oczami. Spojrzała na nią znad kartki, na której coś rysowała.
Podeszła do niej i podała jej karteczkę.
- Hej. Jesteś moją nową współlokatorką, tak? Nareszcie!!! - krzyknęła wznosząc oczy do nieba - Jestem Veronica.
- Marceline. - przedstawiła się.
Przez chwilę stała nie ruchomo w jednym miejscu.
- Czemu stoisz? Tu jest twoje łóżko - wskazała na puste posłanie - W ogóle co ty masz na sobie?
Dopiero teraz spojrzała na swój strój. Miała na sobie tradycyjny chiton grecki.
- Pokaż mi się. - podeszła do niej i okrążyła ją raz dokładnie się jej przyglądając. - Skąd ty to wytrzasnęłaś?
- Nie wiem. W tym się najwyraźniej obudziłam. - odparła Marceline nieśmiało spuszczając głowę.
- Obudziłaś się? I jak? Nic nie pamiętasz? - spytała ironicznie jej współlokatorka.
Nie chętnie pokiwała głową.
Veronica podniosła jej głowę za włosy.
- Serio? - zrobiła wielkie oczy - Wow... Trafiła mi się współlokatorka, która budzi się Hermes wie gdzie i na dodatek nic nie pamięta. Czyli nie masz żadnych ciuchów? - spytała.
Pokręciła głową.
Veronica podeszła do szafy i wyciągnęła z niej białą, delikatną sukienkę na ramiączkach.
- Na spotkanie z mentorem masz to... Później pójdziemy do szwalni i coś ci wykombinujemy. - powiedziała podając jej sukienkę. - Wiesz gdzie jest łazienka? Czy przebierasz się tu? Mogę wyjść.
Wtedy uwagę Marceline przykuł jakby płot zrobiony z drewna i ozdobionego papieru. Ręką wskazała na płotek.
- A no tak. - stuknęła się ręką w czoło - Zapomniałam o moim japońskim parawanie. Zbawienie nie wynalazek. Idź się przebierz. - popchnęła ją lekko w stronę parawanu.
Niepewnym krokiem podeszła do zasłony i stanęła za nią. Przed sobą miała ścianę ozdobioną w takie same wzory jak parawan. Niepewnym ruchem rozwiązała sznur oplatający jej talię, a potem rozpięła klamry, które trzymały materiał na jej ramionach. Sięgnęła po sukienkę i założyła ja przez głowę. Chwile jeszcze tak stała patrząc na sukienkę, poczym wyszła do Veronici.
- Wyglądasz pięknie!!! Jak ty to robisz? - oparła ręce na biodrach.
- Dziękuję... Ale wiesz... Ja nawet nie wiem jak wyglądam... - szepnęła spuszczając wzrok.
Siostra spojrzała na nią dziwnie, poczym stanęła za nią i zasłoniła jej oczy ręką. Poprowadziła ją parę kroków w lewo. Veronica zdjęła jej dłoń z oczy i Marceline w lustrze ujrzała wysoką, bladą dziewczynę ubraną w białą, zwiewną sukienkę na grubych ramiączkach i prostym dekoldzie. Jej brązowoczerwone włosy opadały pierścieniami na ramiona prawie tak białe jak sukienka. Bladozielone oczy patrzyły na nią. Różowe usta były lekko otwarte.
- To... jestem ja? - wyszeptała. Veronica energicznie pokiwała głową.
- Jesteś śliczna. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie. Czemu mówisz po grecku a nie po angielsku? Ja ci tak cały czas po grecku odpowiadam, ale zastanawia mnie czemu?
Angielsku? Grecki to ten język którym mówi? Chyba tak...
- Dobra to powiem coś po angielsku, a ty mi powiesz czy rozumiesz, dobra?  Who is your mentor? - zapytała powoli akcentując każde słowo.  Czyli to był angielski? Ale i tak nic niezrozumiała.
Marceline pokręciła głową oznajmiając siostrze, że nie rozumie. Ona westchnęła i przeszła na, jak mówiła, grecki :
- Będzie cię trzeba nauczyć... Pytałam się kim jest twój mentor.
Zastanowiła się próbując przywołać w pamięci nazwisko swojego mentora. Dyrektor mówił, że będzie go dzielić z innym uczniem. W końcu przypomniała sobie imię.
- Daniel... - ale nie potrafiła skojarzyć nazwiska.
- Daniel Winsor? - pisnęła - Najprzystojniejszy mentor w całej Hacjendzie! I to jeszcze będziesz go dzielić z Williamem Evelem!!! Ty szczęściaro. A kiedy w ogóle masz spotkanie?
- Czternasta...? - powtórzyła to co mówił dyrektor.
Veronica spojrzała na coś prostokątnego stojącego na szafce.
- Trzynasta pięćdziesiąt pięć! - krzyknęła - Mamy pięć minut. Gdzie Daniel spotykał się z Willem... Dobra wiem! Chodź idziemy!
Pociągnęła Marceline za ręce i wyszły z pokoju. Veronica zamknęła drzwi od pokoju na klucz i ruszyła korytarzem. Szły teraz korytarzem z którego obu stron były okna. Widziała kilkanaścioro nastolatków bawiących się w aqua parku, a po drugiej stronie jakaś para przechadzała się po ogrodzie. Weszły do, jak myślała, Części Rekreacyjnej. Przeszły kilka korytarzy i weszły do pomieszczenia utrzymanego w ciemniejszych barwach takich jak bordowy czy mahoniowy. Po środku stało kilka stołów z ciemnego drewna. Blat miały przykryty zielonym materiałem. No i blat był lekko zapadnięty. W rogach i po środku rampy (?) były dziury. Na materiale było kilka kul w różnych kolorach, w tym jedna cała biała. Na rampie siedział ten brunet na którego wpadła idąc z Ethanem do ogrodu, William, i miał długi kij w ręce z białą końcówką lekko zabarwioną na niebiesko. Z wyrazem skupienia mierzył kijem, który trzymał za plecami, w białą kulę. Wyglądał tak samo perfekcyjnie jak wcześniej. Dwa metry od niego stał wysoki mężczyzna z lekkim zarostem. Miał w miarę szczupłą, podłużną twarz, ciemne oczy. Jego włosy były ciemne. Część była zaczesana do góry, a te kosmyki po bokach grzecznie opadały w dół, żaden nie ważył się wystawać. 
Veronica powiedziała coś do nich, ale Marceline oczywiście nie rozumiała po angielsku.
Jej mentor odprawił jej siostrę.
- A więc, Marceline... - zaczął mężczyzna z zarostem - Jestem Daniel Winsor, będę twoim mentorem. Pozwolisz, że skończę grę z Williamem, i wtedy ustalimy grafik. Na razie możesz pytać się o co chcesz. Co chcesz wiedzieć?
Zaczęła się zastanawiać. Chciała wiedzieć w co grają. Wskazała długim, bladym palcem na stół na którym siedział William.
Mentor wytłumaczył jej, że jest to stół do bilardu. Jak i wytłumaczył zasady gry. Przez następnych paręnaście minut przyglądała się grze. Ostatecznie wygrał William. Daniel powiedział coś do niego po angielsku odprawił podopiecznego.
Jej mentor usiadł na stole i gestem ręki poprosił Marceline do siebie, wyciągając jednocześnie jakąś kartkę spod marynarki. Rozprostował ją gdy podchodziła.
- To grafik Williama. Oboje doszliśmy do wniosku, że lepiej byście mieli zajęcia razem. Będzie też to praktyka z angielskiego. Tego języka będziemy się uczyć jeszcze dodatkowo. Musisz się nauczyć.
- A muszę mieć lekcję z Williamem? Nie możemy mieć osobno? Ja nie pamiętam nic. Podstawy matematyki znam na pewno, ale nie wiem czym jest na przykład biologia, o której wspomniał mi Ethan. Da pan radę uczyć nas we dwójkę zupełnie innych rzeczy? - zapytała, siadając na stole tak jak Daniel.
- Dam radę. Jestem jedynym mentorem, który ma dwójkę uczniów. Ale dam radę uczyć i ciebie i Williama jednocześnie dwóch innych rzeczy. Podręczniki już masz w pokoju. No i to chyba wszystko. Chyba, że chcesz jeszcze o coś zapytać.
Pokręciła głową. Już ruszyła do wyjścia, gdy w pewnym momencie odwróciła się znów do Daniela.
- A mogłabym... raz zagrać..? - szepnęła.
- Ja się zgłaszam. - usłyszała głos Williama za sobą.
- Dobrze. Więc zostawiam cię, Marceline, pod opieką Williama. - to mówiąc Daniel wyszedł z sali.
- Wiesz jak się gra?
Pokiwała głową. Prawdopodobnie.
William ustawił wszystkie bile w trójkąt, na środek ustawiając czarną ósemkę. Podał jej kij i, zabierając trójkąt rozbił bile. Wpadła cała, niebieska.
- Twoje połówki... - szepnął i znów uderzył w białą bilę, lecz tym razem nic nie wpadło.
Teraz Marceline podeszła do stołu i pochyliła się, ustawiając kij i oparła go na dłoni. Pchnęła go drugą ręką, ale kij ominął bile i uderzył w powietrze.
- Nie tak.
William stanął za nią jedną dłoń kładąc na jej, a drugą blisko tej , która trzymała kij. Pchnął kij tak, że jej ręka poszła ja jego przykładem. Kij trafił w bilę, bila w inną tak, że wpadała czarna. Will zaśmiał się cicho do jej ucha. Czuła jego ciepło za plecami, ale jeszcze tylko przez chwilę.
Coś odciągnęło go od niej i Will uderzył o ścianę, tak, że kije opierające się na stojaku spadły na Williama nabijając mu siniaki w najróżniejszych miejscach. Nad nim stał Ethan wyraźnie zdenerwowany.
Wysapał coś, ale użył angielskiego i nie zrozumiała. William odpowiedział mu coś z aroganckim uśmiechem. Wstał podpierając się o półkę i kopniakiem powalił syna Aresa. Otrzepał ręce stanął mu na klatkę piersiową. Znów coś powiedział. Etanowi udało się również przewrócić przeciwnika i zaczęli się okładać pięściami.
Marceline tylko stała i patrzyła się na nich oszołomiona. W jej uszach nagle rozległ się przeraźliwy krzyk. Krzyczała. Chłopcy przestali się bić. William siedział na Ethanie i chwilę temu bił go po twarzy, a syn Aresa wyrywał mu włosy.
Syn Zeusa ze śmiechem zszedł z przeciwnika. Minął Marceline, przejeżdżając dłonią po jej talii.
- Te lekcje mogą być ciekawe. - wyszeptał jej go ucha i wyszedł z sali bilardowej.
- Jak ja go nienawidzę... - mruknął Ethan - Nic ci nie jest?
Pokręciła głową. Zaprowadził ją do pokoju. Veronica już na nią czekała. Po półgodzinie poszły na obiad, po czym wróciwszy do pokoju siostra wytłumaczyła jej podstawy angielskiego, a po "lekcji" poszły do łazienki, umyły się i wróciwszy do pokoju, położyły się do łóżek.

Przez całą noc w głowie brzęczały jej słowa :


Przez wszystkich obdarzona bez pamięci się budzi...
__________________
Oto jest drugi rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba :)
Rozdział dedykuję Lunie :) 
I Weronice Lynch, która i tak tego nie czyta, ale dobra. 
Nie zanudzam
Laciata <3

Jeśli czytasz to skomentuj!!!

18 komentarzy:

  1. Fajny rozdział :) Dzięki za dedyka

    Ethan taki zazdrosny o.0 Kurde To jest miłość ja wam mówię
    Ciekawie się zapowiadają te lekcje...

    życzę weny weny weny i żelków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podoba :)
      Co do Ethana.... powiedzmy, że to miłość xD
      Dzięki za żelki :)

      Usuń
  2. Super rozdział :D
    To taki słodkie, że się pobili <3
    Już lubię tę Veronicę :)
    Weny Ci dużo życzę i... masła orzechowego i nutelli :D Życzyła bym Ci żelków, ale Luna mnie ubiegła ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podoba.
      Ethan był po prostu zazdrosny. No i nienawidzi Willa... to też pretekst.
      Żelków i tak możesz życzyć. Żelków nigdy za dużo xD I dziękuję :P

      Usuń
    2. Nie ma zakładki "SPAM" więc wstawię mój komunikat tutaj, chociaż źle się z tym czuję... Ekhem, ekhem... Oznajmiam wszem i wobec, że wstawiłam na swojego bloga nowy rozdział! :D

      Usuń
    3. na jednym blogu wystarczy, Spite...
      jak znajde chwilke to wejde

      Usuń
  3. Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale strasznie zajęta byłam i nie miałam na nic czasu :(
    Rozdział cudowny :)
    Ethana już kocham *.*
    Chociaż jego imię trochę kojarzy mi się z takim jednym wilkołakiem-gejem z Teen Wolfa XD
    A William to ZUO >.<
    Czekam szybko na next ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co wy tak Ethana lubicia a Willa nie? ale to dobrze sie sklada
      ciesze sie ze rozdzial ci sie podoba
      mi sie Ethan kojarzy albo z Ethanem Nakamura lib Tylerem Lockwoodem z TVD xD

      Usuń
    2. O, z Nakamurą też się kojarzy ;)

      Usuń
    3. Mi się Ethan tylko z Nakamurą kojarzy.
      A William jest głupi i okropny i niech umrze *.* Ale jego nazwisko mnie powala.
      Córka Zeusa

      Usuń
  4. Hej. Wpadłam na tego bloga już jakiś czas temu, ale dopiero teraz znalazłam czas, żeby to skomentować. W sumie sama szkoła trochę mi się kojarzy z "Wybranymi", ale mam nadzieję, że fabuła taka nie będzie. Bo nie wiedzieć czemu "Wybranych" nie trawię :c.
    Zapowiada się ciekawie. Najpierw myślałam, że Victoria nie będzie wcale fajna, ale okazała się bardzo miła. Ethan <3.
    William will die!!!!!!!!
    Moja wymarzona przyszłość.
    Ogólnie bardzo ciekawie i lepiej niż na poprzednim blogu ;D
    Życzę weny oraz słodyczy :P
    Córka Zeusa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Wybranych kocham, ale na pewno nie będzie miało to związku z tym opowiadaniem.
      Muszę Cię rozczarować ale Willa będzie dużo. :3 Ale Ethana też :)
      Cieszę sie bardzo, że blog Ci się podoba.

      Usuń
  5. Cześć! Kiedy będzie nowy rozdział? Strasznie dawno nie wstawiałaś... Jak dla mnie, w każdym razie... :D
    U mnie nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mówiłam tu rozdziały nie będą pojawiać się regularnie. :/
      postaram się na 23 się wyrobić ale nie obiecuję :)

      Usuń
  6. Fajny rodzial ;) zapowiada sie ciekawie a ja na przekór innym kibicuje Williamowi ;)
    -Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podoba :)
      Ja tez wole Willla xD

      Usuń