(zamiast trzech kropek powinien być tytuł, ale nic a to nic mi nie wpadło do głowy)
Na piękne zakończenie wakacji!
Oto przed Wami one shoot z...!!!
Oto przed Wami one shoot z...!!!
_________________________
Kagamine Len. Gwiazda, którego piosenki są rozsławiane na całym świecie. Sukces ostatniego kawałka SPICE* przyniósł mu taki rozgłos, że w Japonii jest znany przez każdego. Miliony dziewcząt chce go chociaż zobaczyć, zamienić z nim słowo, lub dotknąć, choćby musnąć ramieniem.
A ja
chodzę z nim do klasy.
Ale ten
"zaszczyt" spotkał nie tylko mnie. Jest jeszcze dwadzieścia pięć
osób, które dzielą ze mną ten "przywilej". I połowa nie jest zbyt z
tego zadowolona. Dziewczyny oczywiście Len zachwyca. Ciągle proponują mu
nieprzyzwoite rzeczy związanie z niektórymi jego piosenkami (#SPICE).
Wtedy na
wierzch wychodzi prawdziwa natura Lena. Chłopak jest nieśmiały. Nigdy by nie
pomyślał o niektórych rzeczach jakie śpiewa. Mimo iż to on pisze wszystkie
teksty (nie mam bladego pojęcia jak może jednocześnie śpiewać to bez
zażenowania, a w szkole czerwienić się i jąkać jak ktoś tylko o tym wspomni.
Może był na haju jak pisał niektóre piosenki?).
Z czego
oczywiście chłopcy z klasy się śmieją. Len jest najbardziej nielubianym chłopakiem
w klasie. Zbiera laury w nauce. W sporcie trochę gorzej, ale radzi sobie. To
akurat powinno imponować innym, ale działa w zupełnie odwrotny sposób. Chłopak
jest najprościej mówiąc czarną owcą.
Ale
jedna osoba jest dla niego miła.
Przewodnicząca.
Kagamine
Rin. Ku memu utrapieniu, nie są rodziną. Jest to jedynie zbieżność nazwisk.
Dodajmy iż jest przyjaciółką z dzieciństwa Lena i też koleżanką po fachu..
Nagrali razem mnóstwo piosenek. I nie zapomnijmy, że Przewodnicząca to damska
wersja Lena. Tylko Len ma ociupinkę dłuższe włosy, które wiąże w taką słodką
kitkę. Gdyby ubrali się tak samo i Len rozpuściłby włosy prawdopodobnie by się
ich rozróżnić nie dało. No chociaż Len jest wyższy.
Nie
można też ominąć tego, że Len najwyraźniej czuje coś do Rin. Bez wzajemności,
bo Rin jest ostatnio widywana z Kaito.
No, do
listy miłych dla niego osób dodałabym jeszcze jego fanki, ale... to się nie
liczy.
I
powinnam się tam też znaleźć ja.
Gdybym
miała tyle odwagi chociaż odezwać się do Lena.
Nie raz
jak zostawiałam dłużej w szkole, ucząc się przyłapywałam go w klasie muzycznej
z gitarą, czy przy fortepianie. Można powiedzieć, że słyszałam SPICE zanim
zostało wydane, siedząc przed drzwiami do sali muzycznej, gdzie zawsze ma próby.
Znaczy coś tam robi jeszcze z tym w domu, ale głównie zajmuje się tym w szkole.
Gdzie ja mam okazję go posłuchać, odrabiając lekcję.
Jak ja
go tam w ogóle znalazłam?
Jeszcze
nim Len zdobył sławę, wychodząc z klasy po nauce, zobaczyłam go opuszczającego
salę muzyczną z futerałem na gitarę na plecach.
Następnego dnia z czystej ciekawości podkradłam się pod tą salę i
słuchałam. Poznałam jego debiut zanim usłyszał go świat. I tak stało się to
moją tradycją.
Gdy muzyka cichła ja zbierałam się pospiesznie z mojego miejsca i wychodziłam zanim Len mnie zobaczył.
Gdy muzyka cichła ja zbierałam się pospiesznie z mojego miejsca i wychodziłam zanim Len mnie zobaczył.
Do
czasu...
Przygotowywaliśmy
się do egzaminów. Byłam tak skupiona na podręczniku do historii, że nie
zauważyłam, gdy Len przestał grać i wyszedł z sali muzycznej tak zamyślony, że
potknął sie o moje nogi. Cudem złapał równowagę, upuszczając przy tym wszystkie
nuty i teksty jakie miał ze sobą, które rozsypały się dookoła, w tym jedna z
kartek wylądowała mi na głowie, a druga na biuście.
Ja zbyt
zajęta nauką nie zauważyłam tego. Bo jak? Chłopak, którego codziennie
podsłuchuje, i który podoba mi się od wieków, właśnie potknął się o moje nogi,
a na mnie wylądowały dwie kartki z nowym dziełem nad jakim pracował. Normalka.
Zauważyłam
go dopiero, gdy jego ręka sięgnęła po kartkę. Odtrąciłam ją pospiesznie, źle
odczytując jego zamiary. Rzucając na bok książkę odczołgałam się jak najdalej.
- Zostaw
mnie, zboczeńcu! - krzyknęłam, nie patrząc na niego.
-
P-przepraszam. - usłyszałam zawstydzony szept wypowiedziany tym cudownym głosem
jakiego słucham popołudniami i uświadomiłam sobie, że moje pierwsze słowa do
Lena brzmiały " Zostaw mnie, zboczeńcu!" Spuściłam głowę. - Ja tylko
chciałem wziąć kartkę...
Wtedy
uświadomiłam sobie o kartce, która teraz leżała w połowie drogi między mną a
Lenem i to że leżała na mnie jeszcze minutę temu.
- To ja
przepraszam. Nie zauważyłam cię. - powiedziałam z lekkim uśmiechem - Jestem
Cross Yume. - wyciągnęłam do niego rękę.
-
Kagamine Len. - złapał ją i delikatnie pocałował jak dżentelmen - Chodzimy
razem do klasy prawda? - zarumienił sie lekko.
- Hai. Zapytałabym
się co robiłeś o tej godzinie w sali muzycznej, ale... - zacięłam sie, czując,
że na policzki tanecznym krokiem wstępuje mi rumieniec.
- Hmmm?
- spytał i delikatnie przechylił głowę w pytającym geście.
-
Doskonale wiem co tam robisz... - dokończyłam zażenowana - Przepraszam, ale już
od jakiegoś czasu słucham jak grasz tutaj.
- Wiem.
- odparł z najsłodszym uśmiechem jaki w życiu widziałam. - Siedzisz w takim
miejscu, że zawsze cię widzę. Odrabiasz lekcje, tak?
- H-hai.
- zająknęłam się - Czasem jak skończę, czytam książkę. - wskazałam na leżącą
obok niego powieść.
- Mogę
wiedzieć, czemu nie robisz tego w domu? - spytał, biorąc książkę do ręki i
obracając ją w dłoniach.
- Bracia
mnie irytują. Wybacz jeśli cię zezłościłam tym, że tu przesiadywałam. - wymamrotałam.
Len
wyglądał tak cudownie, kucając metr ode mnie i patrząc niewidzącym wzrokiem na
książkę w ręce. Na prawdę nie wiem kiedy się w nim zakochałam.
Moment!
Zakochałam?!
Czy. Ja.
Właśnie. Przyznałam. Że. Kocham. Lena?!
-
Słucham? - spytał, wyrwany z myśli. Boże, czy ja to powiedziałam na głos?!
Błagam nie. Tylko nie to. Zginę. Zapadnę się pod ziemię. Zmienię się w
bezkształtną szarą masę, jeśli to usłyszał.
Len
spojrzał na mnie wnikliwie tymi swoimi lazurowymi oczami.
- Nie,
nie. Nie złości mnie to. - pokręcił głową - To nawet przyjemne uczucie myśleć,
że siedzisz tu tylko po to by posłuchać jak gram.
Dzięki
Ci, Boże!!! Te myśli wciąż są tylko częścią moich rozmyślań i nikt ich nie
słyszy. Niech tak pozostanie
- To
dobrze - odetchnęłam z ulgą - Myślałam, że ci przeszkadzam.
Len
podszedł parę kroków do mnie i odgarnął kilka moich różowo-fioletowych kosmyków
jakie opadły mi na twarz, wplatając dłoń we włosy, lekko niszcząc mój długi
trzy kolorowy warkocz..
- Droga
Yume-chan. Jak by miało mi przeszkadzać, że taka dziewczyna jak ty codziennie
słucha mojej muzyki? - zapytał.
Nie
poznaję go. Zwykle w obecności dziewcząt rumieni się i nie potrafi wykrztusić
słowa. A teraz zachowuje się tak... otwarcie. I to w stosunku do mnie. Ale
szczerze? Podoba mi się to. Nawet bardzo. Ciepło jego dłoni lekko muskającej
mój policzek, palce w moich włosach, te oczy, sprawiające, że tonę w ich
lazurowej toni.
Ja się
naprawdę w nim zakochałam.
Spuściłam
głowę, czując że jestem cała czerwona na twarzy.
Wstał z
cichym śmiechem, jaki on ma cudny śmiech!, i podał mi rękę. Wstałam z jego
pomocą i sięgnęłam po książki, by spakować je do torby. Len ukląkł ponownie i
pakował je razem ze mną. Kiedy skończyliśmy, razem wyszliśmy ze szkoły w
milczeniu.
-
Yume-chan...? - zaczął nieśmiało, gdy podziękowawszy mu i pożegnawszy się
odwróciłam się by ruszyć w stronę mojego domu.
- Hmm? -
zwróciłam się w jego stronę, odplątując słuchawki i przekładając je przez szyje
tak, że obie zwisały mi po jednej stronie.
- Skoro
już oficjalnie wiem, że podsłuchujesz moje próby... - powiedział, bawiąc się
palami. Jak widać jego nieśmiałość wróciła. Ech... Ale taki jest po prostu
rozkoszny i nie mogłam się nie uśmiechnąć. - Może mogłabyś... towarzyszyć mi w
sali muzycznej...? nie siedziałabyś na podłodze... a mnie byłoby miło...
ćwiczyć w twoim towarzystwie...
Uśmiechnęłam
się szeroko.
-
Oczywiście. Chętnie posiedzę tam z tobą.
Pożegnaliśmy
się i, ledwo powstrzymując się od tego by zacząć skakać, wróciłam do domu. Wyminęłam
braci w kuchni i wzięłam obiad do pokoju, by tam go zjeść. Czytając książkę i
jedząc jednocześnie w pewnym momencie zerknęłam na lustro. Mój, jeszcze rano
idealny, warkocz był zniszczony. No tak. Len wplątał w niego dłoń. Od razu
zarumieniłam się, aż po szyję. Ciekawe co chłopaki sobie pomyśleli. Szybko
dokończyłam obiad i, przed zniesieniem talerza z powrotem do kuchni,
rozpuściłam włosy. Zeszłam na dół zastawszy całą trójkę przy stole jedzących
pizzę, przynajmniej czwarty z nich, najmłodszy Sinji wcinał jedną z tych
ohydnych papek dla dzieci.
- Ja
dostałam to - wskazałam oskarżycielskim gestem na mój talerz - A wy mi tu pizzę
żrecie?!
Tenshi,
drugi najstarszy z rodzeństwa podsunął mi pizze, ale jak zobaczyłam na niej
kurczaka od razu zrezygnowałam i sięgnęłam po paczkę Pocky z szafki ze
słodyczami. Włożyłam jeden do ust i wzięłam Sinji'ego na ręce.
- Chodź,
mały, pora spać. - wyszeptałam do malucha.
Gdy już
zajęłam się najmłodszym braciszkiem, sama udałam się do łazienki. Która
oczywiście była zajęta. Walnęłam pięścią w drzwi.
- Kioshi!
Wyłaź mi stąd w jednej chwili!
Łazienka
się otworzyła i z kłębów pary wyłonił sie mój brat, odziany jedynie w ręcznik
na biodrach.
- A co,
Onee-chan chce ładnie wyglądać dla Pana Przyprawy? - zapytał, czochrając mi
włosy.
Zaczerwieniłam
się, odtrąciłam jego rękę i weszłam do łazienki.
- Nie
twój biznes! - wrzasnęłam możliwie cicho, by nie obudzić Shinji'ego i
trzasnęłam drzwiami.
Rano
stałam przed lustrem, zastanawiając się jakby tu dzisiaj spiąć włosy. Co do
ubioru to nie miałam zbyt wielkiego wyboru ze względu na mundurek. Po dłuższej
chwili postanowiłam upiąć je w koka, oczywiście zostawiając fioletowo-różową
grzywkę okalającą mi twarz. Założyłam na ramię moją torbę z książkami i
popędziłam do szkoły chcąc jak najszybciej zobaczyć Lena, a potem wysłuchać jego
ćwiczeń po lekcjach.
Cudem
przetrwałam zajęcia. Ciągle rozpierała mnie energia. Nauczyciele
niejednokrotnie zwracali mi uwagę za moje zachowanie, ale ja miałam ich gdzieś,
chciałam tylko w końcu pójść do Lena. Chłopak, gdy zerkał na mnie od czasu do
czasu prawie nie mógł powstrzymać śmiechu, przez co również obrywał od
nauczycieli.
W końcu
nadszedł koniec zajęć! Mimo całego przejęcia tą sprawą z Lenem, z
przyzwyczajenia usiadłam pod drzwiami i teraz faktycznie zauważyłam, że z tego
miejsca jestem widoczna dla Lena. Nareszcie usłyszałam kroki i zza zakrętu
wyłoniła się blond głowa Lena. Myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia.
Podszedł do mnie i stanął nade mną, z przesłodkim, delikatnym rumieńcem.
- C-cześć.
- zająknął się - Czyli jednak chcesz siedzieć tutaj? - spytał z lekko
wyczuwalnym rozczarowaniem w głosie.
- Nienienienienie!
- zaczęłam protestować, wstając - Nie o to chodzi. Ja po prostu... - urwałam,
poprawiając koka - Usiadłam tu z przyzwyczajenia. Chodźmy. - usprawiedliwiłam, uśmiechając
się i kierując się w stronę sali. Len szybko mnie wyminął i otworzył przede mną
drzwi zapraszając mnie do środka dżentelmeńskim gestem. Weszłam, dziękując mu
dygnięciem.
Obdarzył
mnie najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Pospiesznie wszedł za mną i pokierował
mnie na pufę. Zaśmiałam się cicho i usiadłam, wyjmując książki z torby.
Zajęłam
się lekcjami, a Len wygrywał na gitarze melodię nowej piosenki, czasem
przyśpiewując.
Do
godziny zakończenia próby Lena, czyli do momentu, kiedy cieć wygania uczniów ze
szkoły, zostało około półgodziny, gdy uporałam się z zadaniami domowymi.
Schowałam zeszyty i wyjęłam z torby książkę. Wyciągnęłam przed siebie nogi,
skrzyżowałam je w kostkach i, odgarniając kilka kosmyków z twarzy, otworzyłam
książkę, gdy Len przerwał grę, odłożył gitarę, zlustrował mnie wzrokiem, trochę
dłużej zatrzymując się na ustach, i na koniec sprawił, że zatonęłam w jego
oczach.
- W
warkoczu wyglądasz ładniej. - stwierdził przekrzywiając głowę - Chociaż teraz
też bardzo ładnie wyglądasz.
Dobra.
Gdyby ktoś mi powiedział, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa, na dodatek od
Kagamine Lena!, wyśmiałabym go. Zaśmiałabym mu sie w twarz i kazała nie gadać
głupstw. A teraz po prostu zaniemówiłam.
- D-dziękuję
- wyszeptałam, chowając głowę w ramionach.
- Nie
masz za co. Chciałabyś bym ci coś zagrał? Pracę nad Alluring Secret ~ Black Vow na
dziś skończyłem. Nie mam już siły do tej piosenki, a muszę ją jeszcze skonsultować
z Rin... - westchnął.
- Hmm...
- zamyśliłam się, przykładając palec, z paznokciem pomalowanym fiołkowym
lakierem, do ust - Może Chou to Hana to
Kumo*? - spytałam z nadzieją. Usłyszeć moją ukochaną piosenkę z Lenem na
żywo to spełnienie marzeń.
Jęknął.
- Na
trzy głosy? Mimo, że jesteśmy identyczni nie potrafię naśladować głosu Rin. A
tym bardziej Yuume-sana. Chyba, że zaśpiewasz ze mną za Rin, to ja postaram się
przekształcić głos.
Myślałam,
że wspominając o Rin w jego głosie pojawi się tęsknota, żal, że nie może być z
nią. Ale jego ton zdradzał tylko cichą miłość, jaką brat żywi do siostry.
- Nie!
Nie trudź się. A co byś chciał zagrać? - zapytałam pochylając się do przodu i
opierając ramiona na kolanach.
Przygryzł
wargę, co wydało mi się tak słodkim gestem, że aż miałam ochotę go pocałować.
Dobra. To miałam ochotę zrobić już tysiąc razy tego dnia.
- Aku no Meshitsukai?
-
Bylebym nie płakała, okay? - wskazałam na niego oskarżycielsko palcem -
Ostatnio jak słyszałam Servant of Evil, czyli
dzisiaj, o mało się nie popłakałam.
Na jego
policzki wstąpił tak uroczy rumieniec, że o mało nie jęknęłam z zachwytu.
- N-naprawdę?
- zająknął się ze słodkim niedowierzaniem wymalowanym w oczach, a po chwili
dodał : - Wolisz angielski tytuł?
- Hai. -
odpowiedziałam szybko - A teraz graj! - machnęłam na niego ręką - Osobisty koncert
Kagamine Lena na żywo, tylko dla mnie. Spełnienie marzeń.
Uśmiechnął
się i usiadł na stołku przed fortepianem. Położył smukłe palce na klawiszach i
zaczął grać jedną z najpiękniejszych melodii jakie w życiu słyszałam, a chwile
później doszedł do tego jeszcze jego cudowny głos :
Patrzyłam na niego jak
urzeczona. Po moich policzkach ciurkiem spływały łzy.
- Len... To było... -
pokręciłam głową, zasłaniając dłonią usta. - Nie mogę...
- Yume-chan... - szepnął,
odchodząc od fortepianu. Podszedł do mnie i uklęknął na przeciwko mnie.
Zamknęłam oczy i wytarłam
policzki wierzchem dłoni. Wstrzymałam powietrze przez chwilę i wolno je
wypuściłam.
- Nic się nie stało. -
uśmiechnęłam się delikatnie - To było po prostu takie piękne... Masz taki
talent, że można tylko po zazdrościć.
- Nie przesadzaj. Ale to
bardzo miłe, że aż tak się wzruszyłaś. Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś mógłby
się tak wzruszyć na moich piosenkach. - delikatnie odgarnął mi kilka kosmyków z
twarzy. - Szczególnie jeśli jesteś to ty. Wiele to dla mnie znaczy...
Patrzyłam się na niego
oniemiała. Chłonęłam każdy szczegół jego twarzy, zaróżowione policzki, upór
walczący z nieśmiałością i wstydem w lazurowych oczach, idealne, różowe usta
tylko kilka centymetrów od moich.
Na świecie w tej chwili dla
mnie liczyły się dwie rzeczy : Len, który znajdował się tak blisko mnie, z ręką
na moim policzku, z moimi włosami plączącymi się między jego smukłymi palcami.
I to jak bardzo w tej chwili pragnęłam go pocałować, przytulić, pozbyć się tej
gumki na jego włosach i zatopić w nich palce.
I mu się nie oparłam.
Wyprostowałam się bardziej i dosięgłam jego ust.
Jestem pewna.
Jak Bóg tworzył Kagamine
Lena uznał, że jednak jeden ideał na świecie mu nie zaszkodzi i uczynił go
idealnym.
Albo to we mnie zaszczepił
tyle miłości do niego.
Nie ważne.
Ważne jest to, że tu i teraz
całowałam Kagamine Lena, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko, bo oddał
pocałunek. Włosy rozsypały mu się na karku, gdy zdjęłam z nich gumkę, jednym
ruchem palców zakładając ją na nadgarstek. Zaczęłam nakręcać je na palce.
- Len... - westchnęłam
pomiędzy pocałunkami.
I pożałowałam tego.
Len odsunął się ode mnie,
cały czerwony, z cudownie roztrzepanymi włosami.
- Przepraszam. -
wyszeptałam, spuszczając głowę, walcząc ze łzami. No tak. Głupia. Jak mogłam
pomyśleć, że Lenowi na mnie zależy?! Jestem po prostu dziewczyną, którą z
grzeczności zaprosił na próbę, by nie wyszedł na to, że ją wygania.
Pokręcił głową, odgarniając
włosy z twarzy.
- N-nie... oto ch-chodzi...
- zająknął się - Po prostu... ja...
- Nie interesuję cię.
Rozumiem. - powiedziałam, lekko łamiącym głosem, zdejmując gumkę z nadgarstka i
oddając mu ją. Wstałam, wzięłam torbę i, rozpuszczając koka, skierowałam się do
wyjścia. Len mnie dogonił i złapał za nadgarstek, gdy roztrzepywałam włosy, by
ładniej się ułożyły.
- Nie. Właśnie, że nie
rozumiesz. - powiedział, niepodobnym do niego, upartym tonem. Puścił mnie,
widząc moje zranione spojrzenie. Spuścił głowę, zasłaniając oczy grzywką, ale
jego czerwone policzki były i tak widoczne.
- Czego? Odtrąciłeś mnie.
Dałeś mi to jasno do zrozumienia. - szepnęłam ostatkiem sił. Wiedziałam, że z
następnym słowem nie powstrzymam łez. Jednogłośnie mnie odtrącił. Zrozumiałam
to. Czego jeszcze ode mnie chciał?
- Baaaka. - westchnął - Nie
zrobiłbym tego. Yume-chan. Chociaż nie... Masz rację. Nie interesujesz mnie!
Nie! - wybuchnął, a ja czułam jak moje serce rozłamuje się na pół. Jedna
niesforna łza wypłynęła z mojego oka. - Zajmujesz mój umysł dwadzieścia cztery
godziny na dobę! Miłosne piosenki piszę z myślą o tobie! Podczas nagrywania
teledysku do SPICE chciałem, byś to
ty znalazła się na miejscu Rin. Albo na miejscu Miku-senpai, czy Luki-san, albo
Meiko-san! Najlepiej, byś była tam tylko ty!
Uśmiechnęłam się przez łzy,
nie widziałam nic, bo tak zniekształciły mi obraz. Te słowa były piękne.
- Len... - zaczęłam, ale
uniósł rękę, ze spuszczoną głową, każąc mi milczeć, aż skończy.
- Gdy zobaczyłem cię
pierwszy raz, uznałem, że możesz być interesująca. Ale nie miałem odwagi do
ciebie podejść. W końcu zobaczyłem jak któregoś dnia patrzysz, co robię w sali
muzycznej. Mi wcześniej zdarzało się zatrzymywać pod klasą gdzie pracowałaś, by
chociaż przez kilka sekund otwarcie ci się przyjrzeć. A następnego dnia
usiadłaś pod drzwiami. Nie jednokrotnie chciałem zaprosić cię do środka. Przyłapywałem
sie nad tym, że przestaję grać w pół piosenki, bo zapatrzyłem się na ciebie.
Zrobiłem małe przemeblowanie tak, by móc cię lepiej widzieć! Marzyłem o tym,
byś siedziała na przeciwko mnie i doradzała mi, krytykowała, wytykała błędy, i
chwaliła, nagradzała pocałunkami. Przystałbym na wszystko o co poprosisz.
Wystarczyłoby twoje słowo, a skończyłbym próbę, żeby spędzić z tobą trochę
czasu gdzie indziej. Dałbym sobie nawet robić coś we włosach, a niezbyt lubię
jak ktokolwiek mi coś z nimi robi. A dziś siedziałaś przede mną. Słuchałaś jak
gram. Gdy zaczęłaś płakać miałem ochotę przytulić się i pozwolić ci wypłakać
się w moją koszulę. Miałem ochotę rozerwać gumkę na twoich włosach i zanurzyć w
nich dłonie, napawać się ich zapachem. Scałować łzy na twoich policzkach.
Śniłem o tobie. Co noc. Nie spałem do drugiej czy trzeciej w nocy, wyobrażając
sobie, że w końcu z tobą porozmawiam. Codziennie czułem rozczarowanie, kiedy
już się pakowałaś i wychodziłaś. Aż w końcu, gdy wychodziłem, zastałem ciebie
siedzącą wciąż pod drzwiami. Nie potknąłem się o twoje nogi, tylko o swoje, bo
z wrażenia zapomniałem jak się chodzi. Kiedy się do mnie odezwałaś, mimo, że
było to tak głupie zdanie jak "Zostaw mnie, zboczeńcu!", kiedy usłyszałem
twój głos, myślałem, że pęknę, że rzucę się na ciebie wyznając ci to wszystko
co teraz, i spełniając swoje marzenia. Jednak wstyd zwyciężył jak widziałaś.
Ale dziś... Jak mnie pocałowałaś. Moja bariera pękła. Mam gdzieś, że mówię
takie rzeczy. Że przyznaję się do moich myśli. Mam gdzieś moją nieśmiałość.
Liczysz się teraz tylko ty stojąca przede mną. I nic więcej. - skończył i
spojrzał mi w oczy.
Byłam wstanie zrobić jedną
rzecz.
Wpadłam mu w ramiona z
płaczem, a po chwili pocałowałam.
- Kocham cię, Len. -
wyszeptałam w jego usta. On tylko mruknął i znów mnie pocałował.
Gdy najpiękniejszy pocałunek
w moim życiu dobiegł końca on wymamrotał w moje włosy te piękne słowa.
- Też cię kocham, Yume-chan.
_____________________
* SPICE piosenka Kagamine Lena a polskich fandubów jest kilka :3
** Motyl, Kwiat oraz Pająk - piosenka w wykonaniu Kagamine Rin, Lena i VY2 którą kocham <3
** Motyl, Kwiat oraz Pająk - piosenka w wykonaniu Kagamine Rin, Lena i VY2 którą kocham <3
*** Polski cover piosenki Lena Servant of Evil w przepięknym wykonaniu RenixClannad, która jest autorką tego pięknego tekstu.
**** Hai i Baka (w treści jest przez trzy a dlatego, że Len to przeciągnął) z japońskiego znaczy tak i idiota (idiotka), głupia (głupi)...
Oto przed Wami one shoot z moim ukochanym Kagamine Lenem!
W momencie gdy moja faza na tego cudnego vocaloida sięgnęła zenitu Laciata postanowiła napisać one shoota z nim! I oto owoc tego postanowienia przeczytaliście!
Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam za wszelkie błędy i za to jaśniejsze tło od piosenki. Nie mogłam tego zwalczyć -,-
Jestem strasznie dumna z tego, a wyznanie Lena podoba mi się aż nad to. Nigdy jeszcze chyba nie byłam tak zadowolona z czegoś.
Mam nadzieję, że wakacje minęły Wam dobrze. Bo ja miałam cudowne.
I życzę powodzenia na jutrzejszym rozpoczęciu i w nowym roku szkolnym (;-;)
Nie zanudzam
Laciata <3
Laciata <3
Jeśli czytasz to skomentuj!!!
Ciekawe czy tak samo jak z BVB zarażę kogoś miłością do Lena? xD <3