niedziela, 31 sierpnia 2014

One Shoot...

(zamiast trzech kropek powinien być tytuł, ale nic a to nic mi nie wpadło do głowy)
Na piękne zakończenie wakacji!
Oto przed Wami one shoot z...!!!
_________________________

Kagamine Len. Gwiazda, którego piosenki są rozsławiane na całym świecie. Sukces ostatniego kawałka SPICE* przyniósł mu taki rozgłos, że w Japonii jest znany przez każdego. Miliony dziewcząt chce go chociaż zobaczyć, zamienić z nim słowo, lub dotknąć, choćby musnąć ramieniem.

A ja chodzę z nim do klasy.
Ale ten "zaszczyt" spotkał nie tylko mnie. Jest jeszcze dwadzieścia pięć osób, które dzielą ze mną ten "przywilej". I połowa nie jest zbyt z tego zadowolona. Dziewczyny oczywiście Len zachwyca. Ciągle proponują mu nieprzyzwoite rzeczy związanie z niektórymi jego piosenkami (#SPICE).
Wtedy na wierzch wychodzi prawdziwa natura Lena. Chłopak jest nieśmiały. Nigdy by nie pomyślał o niektórych rzeczach jakie śpiewa. Mimo iż to on pisze wszystkie teksty (nie mam bladego pojęcia jak może jednocześnie śpiewać to bez zażenowania, a w szkole czerwienić się i jąkać jak ktoś tylko o tym wspomni. Może był na haju jak pisał niektóre piosenki?).
Z czego oczywiście chłopcy z klasy się śmieją. Len jest najbardziej nielubianym chłopakiem w klasie. Zbiera laury w nauce. W sporcie trochę gorzej, ale radzi sobie. To akurat powinno imponować innym, ale działa w zupełnie odwrotny sposób. Chłopak jest najprościej mówiąc czarną owcą.
Ale jedna osoba jest dla niego miła.

Przewodnicząca.

Kagamine Rin. Ku memu utrapieniu, nie są rodziną. Jest to jedynie zbieżność nazwisk. Dodajmy iż jest przyjaciółką z dzieciństwa Lena i też koleżanką po fachu.. Nagrali razem mnóstwo piosenek. I nie zapomnijmy, że Przewodnicząca to damska wersja Lena. Tylko Len ma ociupinkę dłuższe włosy, które wiąże w taką słodką kitkę. Gdyby ubrali się tak samo i Len rozpuściłby włosy prawdopodobnie by się ich rozróżnić nie dało. No chociaż Len jest wyższy.

Nie można też ominąć tego, że Len najwyraźniej czuje coś do Rin. Bez wzajemności, bo Rin jest ostatnio widywana z Kaito.

No, do listy miłych dla niego osób dodałabym jeszcze jego fanki, ale... to się nie liczy.
I powinnam się tam też znaleźć ja.
Gdybym miała tyle odwagi chociaż odezwać się do Lena.
Nie raz jak zostawiałam dłużej w szkole, ucząc się przyłapywałam go w klasie muzycznej z gitarą, czy przy fortepianie. Można powiedzieć, że słyszałam SPICE zanim zostało wydane, siedząc przed drzwiami do sali muzycznej, gdzie zawsze ma próby. Znaczy coś tam robi jeszcze z tym w domu, ale głównie zajmuje się tym w szkole. Gdzie ja mam okazję go posłuchać, odrabiając lekcję.

Jak ja go tam w ogóle znalazłam?

Jeszcze nim Len zdobył sławę, wychodząc z klasy po nauce, zobaczyłam go opuszczającego salę muzyczną z futerałem na gitarę na plecach.  Następnego dnia z czystej ciekawości podkradłam się pod tą salę i słuchałam. Poznałam jego debiut zanim usłyszał go świat. I tak stało się to moją tradycją.
Gdy muzyka cichła ja zbierałam się pospiesznie z mojego miejsca i wychodziłam zanim Len mnie zobaczył.

Do czasu...

Przygotowywaliśmy się do egzaminów. Byłam tak skupiona na podręczniku do historii, że nie zauważyłam, gdy Len przestał grać i wyszedł z sali muzycznej tak zamyślony, że potknął sie o moje nogi. Cudem złapał równowagę, upuszczając przy tym wszystkie nuty i teksty jakie miał ze sobą, które rozsypały się dookoła, w tym jedna z kartek wylądowała mi na głowie, a druga na biuście.
Ja zbyt zajęta nauką nie zauważyłam tego. Bo jak? Chłopak, którego codziennie podsłuchuje, i który podoba mi się od wieków, właśnie potknął się o moje nogi, a na mnie wylądowały dwie kartki z nowym dziełem nad jakim pracował. Normalka.
Zauważyłam go dopiero, gdy jego ręka sięgnęła po kartkę. Odtrąciłam ją pospiesznie, źle odczytując jego zamiary. Rzucając na bok książkę odczołgałam się jak najdalej.
- Zostaw mnie, zboczeńcu! - krzyknęłam, nie patrząc na niego.
- P-przepraszam. - usłyszałam zawstydzony szept wypowiedziany tym cudownym głosem jakiego słucham popołudniami i uświadomiłam sobie, że moje pierwsze słowa do Lena brzmiały " Zostaw mnie, zboczeńcu!" Spuściłam głowę. - Ja tylko chciałem wziąć kartkę...
Wtedy uświadomiłam sobie o kartce, która teraz leżała w połowie drogi między mną a Lenem i to że leżała na mnie jeszcze minutę temu.
- To ja przepraszam. Nie zauważyłam cię. - powiedziałam z lekkim uśmiechem - Jestem Cross Yume. - wyciągnęłam do niego rękę.
- Kagamine Len. - złapał ją i delikatnie pocałował jak dżentelmen - Chodzimy razem do klasy prawda? - zarumienił sie lekko.
- Hai. Zapytałabym się co robiłeś o tej godzinie w sali muzycznej, ale... - zacięłam sie, czując, że na policzki tanecznym krokiem wstępuje mi rumieniec.
- Hmmm? - spytał i delikatnie przechylił głowę w pytającym geście.
- Doskonale wiem co tam robisz... - dokończyłam zażenowana - Przepraszam, ale już od jakiegoś czasu słucham jak grasz tutaj.
- Wiem. - odparł z najsłodszym uśmiechem jaki w życiu widziałam. - Siedzisz w takim miejscu, że zawsze cię widzę. Odrabiasz lekcje, tak?
- H-hai. - zająknęłam się - Czasem jak skończę, czytam książkę. - wskazałam na leżącą obok niego powieść.
- Mogę wiedzieć, czemu nie robisz tego w domu? - spytał, biorąc książkę do ręki i obracając ją w dłoniach.
- Bracia mnie irytują. Wybacz jeśli cię zezłościłam tym, że tu przesiadywałam. - wymamrotałam.
Len wyglądał tak cudownie, kucając metr ode mnie i patrząc niewidzącym wzrokiem na książkę w ręce. Na prawdę nie wiem kiedy się w nim zakochałam.
Moment!
Zakochałam?!
Czy. Ja. Właśnie. Przyznałam. Że. Kocham. Lena?!
- Słucham? - spytał, wyrwany z myśli. Boże, czy ja to powiedziałam na głos?! Błagam nie. Tylko nie to. Zginę. Zapadnę się pod ziemię. Zmienię się w bezkształtną szarą masę, jeśli to usłyszał.
Len spojrzał na mnie wnikliwie tymi swoimi lazurowymi oczami.
- Nie, nie. Nie złości mnie to. - pokręcił głową - To nawet przyjemne uczucie myśleć, że siedzisz tu tylko po to by posłuchać jak gram.
Dzięki Ci, Boże!!! Te myśli wciąż są tylko częścią moich rozmyślań i nikt ich nie słyszy. Niech tak pozostanie
- To dobrze - odetchnęłam z ulgą - Myślałam, że ci przeszkadzam.
Len podszedł parę kroków do mnie i odgarnął kilka moich różowo-fioletowych kosmyków jakie opadły mi na twarz, wplatając dłoń we włosy, lekko niszcząc mój długi trzy kolorowy warkocz..
- Droga Yume-chan. Jak by miało mi przeszkadzać, że taka dziewczyna jak ty codziennie słucha mojej muzyki? - zapytał.
Nie poznaję go. Zwykle w obecności dziewcząt rumieni się i nie potrafi wykrztusić słowa. A teraz zachowuje się tak... otwarcie. I to w stosunku do mnie. Ale szczerze? Podoba mi się to. Nawet bardzo. Ciepło jego dłoni lekko muskającej mój policzek, palce w moich włosach, te oczy, sprawiające, że tonę w ich lazurowej toni.
Ja się naprawdę w nim zakochałam.
Spuściłam głowę, czując że jestem cała czerwona na twarzy.
Wstał z cichym śmiechem, jaki on ma cudny śmiech!, i podał mi rękę. Wstałam z jego pomocą i sięgnęłam po książki, by spakować je do torby. Len ukląkł ponownie i pakował je razem ze mną. Kiedy skończyliśmy, razem wyszliśmy ze szkoły w milczeniu.
- Yume-chan...? - zaczął nieśmiało, gdy podziękowawszy mu i pożegnawszy się odwróciłam się by ruszyć w stronę mojego domu.
- Hmm? - zwróciłam się w jego stronę, odplątując słuchawki i przekładając je przez szyje tak, że obie zwisały mi po jednej stronie.
- Skoro już oficjalnie wiem, że podsłuchujesz moje próby... - powiedział, bawiąc się palami. Jak widać jego nieśmiałość wróciła. Ech... Ale taki jest po prostu rozkoszny i nie mogłam się nie uśmiechnąć. - Może mogłabyś... towarzyszyć mi w sali muzycznej...? nie siedziałabyś na podłodze... a mnie byłoby miło... ćwiczyć w twoim towarzystwie...
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Oczywiście. Chętnie posiedzę tam z tobą.

Pożegnaliśmy się i, ledwo powstrzymując się od tego by zacząć skakać, wróciłam do domu. Wyminęłam braci w kuchni i wzięłam obiad do pokoju, by tam go zjeść. Czytając książkę i jedząc jednocześnie w pewnym momencie zerknęłam na lustro. Mój, jeszcze rano idealny, warkocz był zniszczony. No tak. Len wplątał w niego dłoń. Od razu zarumieniłam się, aż po szyję. Ciekawe co chłopaki sobie pomyśleli. Szybko dokończyłam obiad i, przed zniesieniem talerza z powrotem do kuchni, rozpuściłam włosy. Zeszłam na dół zastawszy całą trójkę przy stole jedzących pizzę, przynajmniej czwarty z nich, najmłodszy Sinji wcinał jedną z tych ohydnych papek dla dzieci.
- Ja dostałam to - wskazałam oskarżycielskim gestem na mój talerz - A wy mi tu pizzę żrecie?!
Tenshi, drugi najstarszy z rodzeństwa podsunął mi pizze, ale jak zobaczyłam na niej kurczaka od razu zrezygnowałam i sięgnęłam po paczkę Pocky z szafki ze słodyczami. Włożyłam jeden do ust i wzięłam Sinji'ego na ręce.
- Chodź, mały, pora spać. - wyszeptałam do malucha.
Gdy już zajęłam się najmłodszym braciszkiem, sama udałam się do łazienki. Która oczywiście była zajęta. Walnęłam pięścią w drzwi.
- Kioshi! Wyłaź mi stąd w jednej chwili!
Łazienka się otworzyła i z kłębów pary wyłonił sie mój brat, odziany jedynie w ręcznik na biodrach.
- A co, Onee-chan chce ładnie wyglądać dla Pana Przyprawy? - zapytał, czochrając mi włosy.
Zaczerwieniłam się, odtrąciłam jego rękę i weszłam do łazienki.
- Nie twój biznes! - wrzasnęłam możliwie cicho, by nie obudzić Shinji'ego i trzasnęłam drzwiami.

Rano stałam przed lustrem, zastanawiając się jakby tu dzisiaj spiąć włosy. Co do ubioru to nie miałam zbyt wielkiego wyboru ze względu na mundurek. Po dłuższej chwili postanowiłam upiąć je w koka, oczywiście zostawiając fioletowo-różową grzywkę okalającą mi twarz. Założyłam na ramię moją torbę z książkami i popędziłam do szkoły chcąc jak najszybciej zobaczyć Lena, a potem wysłuchać jego ćwiczeń po lekcjach.

Cudem przetrwałam zajęcia. Ciągle rozpierała mnie energia. Nauczyciele niejednokrotnie zwracali mi uwagę za moje zachowanie, ale ja miałam ich gdzieś, chciałam tylko w końcu pójść do Lena. Chłopak, gdy zerkał na mnie od czasu do czasu prawie nie mógł powstrzymać śmiechu, przez co również obrywał od nauczycieli.

W końcu nadszedł koniec zajęć! Mimo całego przejęcia tą sprawą z Lenem, z przyzwyczajenia usiadłam pod drzwiami i teraz faktycznie zauważyłam, że z tego miejsca jestem widoczna dla Lena. Nareszcie usłyszałam kroki i zza zakrętu wyłoniła się blond głowa Lena. Myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia. Podszedł do mnie i stanął nade mną, z przesłodkim, delikatnym rumieńcem.
- C-cześć. - zająknął się - Czyli jednak chcesz siedzieć tutaj? - spytał z lekko wyczuwalnym rozczarowaniem w głosie.
- Nienienienienie! - zaczęłam protestować, wstając - Nie o to chodzi. Ja po prostu... - urwałam, poprawiając koka - Usiadłam tu z przyzwyczajenia. Chodźmy. - usprawiedliwiłam, uśmiechając się i kierując się w stronę sali. Len szybko mnie wyminął i otworzył przede mną drzwi zapraszając mnie do środka dżentelmeńskim gestem. Weszłam, dziękując mu dygnięciem.
Obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Pospiesznie wszedł za mną i pokierował mnie na pufę. Zaśmiałam się cicho i usiadłam, wyjmując książki z torby.

Zajęłam się lekcjami, a Len wygrywał na gitarze melodię nowej piosenki, czasem przyśpiewując.
Do godziny zakończenia próby Lena, czyli do momentu, kiedy cieć wygania uczniów ze szkoły, zostało około półgodziny, gdy uporałam się z zadaniami domowymi. Schowałam zeszyty i wyjęłam z torby książkę. Wyciągnęłam przed siebie nogi, skrzyżowałam je w kostkach i, odgarniając kilka kosmyków z twarzy, otworzyłam książkę, gdy Len przerwał grę, odłożył gitarę, zlustrował mnie wzrokiem, trochę dłużej zatrzymując się na ustach, i na koniec sprawił, że zatonęłam w jego oczach.
- W warkoczu wyglądasz ładniej. - stwierdził przekrzywiając głowę - Chociaż teraz też bardzo ładnie wyglądasz.
Dobra. Gdyby ktoś mi powiedział, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa, na dodatek od Kagamine Lena!, wyśmiałabym go. Zaśmiałabym mu sie w twarz i kazała nie gadać głupstw. A teraz po prostu zaniemówiłam.
- D-dziękuję - wyszeptałam, chowając głowę w ramionach.
- Nie masz za co. Chciałabyś bym ci coś zagrał? Pracę nad Alluring Secret Black Vow na dziś skończyłem. Nie mam już siły do tej piosenki, a muszę ją jeszcze skonsultować z Rin... - westchnął.
- Hmm... - zamyśliłam się, przykładając palec, z paznokciem pomalowanym fiołkowym lakierem, do ust - Może Chou to Hana to Kumo*? - spytałam z nadzieją. Usłyszeć moją ukochaną piosenkę z Lenem na żywo to spełnienie marzeń.
Jęknął.
- Na trzy głosy? Mimo, że jesteśmy identyczni nie potrafię naśladować głosu Rin. A tym bardziej Yuume-sana. Chyba, że zaśpiewasz ze mną za Rin, to ja postaram się przekształcić głos.
Myślałam, że wspominając o Rin w jego głosie pojawi się tęsknota, żal, że nie może być z nią. Ale jego ton zdradzał tylko cichą miłość, jaką brat żywi do siostry.
- Nie! Nie trudź się. A co byś chciał zagrać? - zapytałam pochylając się do przodu i opierając ramiona na kolanach.
Przygryzł wargę, co wydało mi się tak słodkim gestem, że aż miałam ochotę go pocałować. Dobra. To miałam ochotę zrobić już tysiąc razy tego dnia.
- Aku no Meshitsukai?
- Bylebym nie płakała, okay? - wskazałam na niego oskarżycielsko palcem - Ostatnio jak słyszałam Servant of Evil, czyli dzisiaj, o mało się nie popłakałam.
Na jego policzki wstąpił tak uroczy rumieniec, że o mało nie jęknęłam z zachwytu.
- N-naprawdę? - zająknął się ze słodkim niedowierzaniem wymalowanym w oczach, a po chwili dodał : - Wolisz angielski tytuł?
- Hai. - odpowiedziałam szybko - A teraz graj! - machnęłam na niego ręką - Osobisty koncert Kagamine Lena na żywo, tylko dla mnie. Spełnienie marzeń.
Uśmiechnął się i usiadł na stołku przed fortepianem. Położył smukłe palce na klawiszach i zaczął grać jedną z najpiękniejszych melodii jakie w życiu słyszałam, a chwile później doszedł do tego jeszcze jego cudowny głos :














Patrzyłam na niego jak urzeczona. Po moich policzkach ciurkiem spływały łzy.
- Len... To było... - pokręciłam głową, zasłaniając dłonią usta. - Nie mogę...
- Yume-chan... - szepnął, odchodząc od fortepianu. Podszedł do mnie i uklęknął na przeciwko mnie.
Zamknęłam oczy i wytarłam policzki wierzchem dłoni. Wstrzymałam powietrze przez chwilę i wolno je wypuściłam.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się delikatnie - To było po prostu takie piękne... Masz taki talent, że można tylko po zazdrościć.
- Nie przesadzaj. Ale to bardzo miłe, że aż tak się wzruszyłaś. Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś mógłby się tak wzruszyć na moich piosenkach. - delikatnie odgarnął mi kilka kosmyków z twarzy. - Szczególnie jeśli jesteś to ty. Wiele to dla mnie znaczy...
Patrzyłam się na niego oniemiała. Chłonęłam każdy szczegół jego twarzy, zaróżowione policzki, upór walczący z nieśmiałością i wstydem w lazurowych oczach, idealne, różowe usta tylko kilka centymetrów od moich.

Na świecie w tej chwili dla mnie liczyły się dwie rzeczy : Len, który znajdował się tak blisko mnie, z ręką na moim policzku, z moimi włosami plączącymi się między jego smukłymi palcami. I to jak bardzo w tej chwili pragnęłam go pocałować, przytulić, pozbyć się tej gumki na jego włosach i zatopić w nich palce.
I mu się nie oparłam. Wyprostowałam się bardziej i dosięgłam jego ust.
Jestem pewna.
Jak Bóg tworzył Kagamine Lena uznał, że jednak jeden ideał na świecie mu nie zaszkodzi i uczynił go idealnym.
Albo to we mnie zaszczepił tyle miłości do niego.
Nie ważne.

Ważne jest to, że tu i teraz całowałam Kagamine Lena, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko, bo oddał pocałunek. Włosy rozsypały mu się na karku, gdy zdjęłam z nich gumkę, jednym ruchem palców zakładając ją na nadgarstek. Zaczęłam nakręcać je na palce.
- Len... - westchnęłam pomiędzy pocałunkami.
I pożałowałam tego.

Len odsunął się ode mnie, cały czerwony, z cudownie roztrzepanymi włosami.
- Przepraszam. - wyszeptałam, spuszczając głowę, walcząc ze łzami. No tak. Głupia. Jak mogłam pomyśleć, że Lenowi na mnie zależy?! Jestem po prostu dziewczyną, którą z grzeczności zaprosił na próbę, by nie wyszedł na to, że ją wygania.
Pokręcił głową, odgarniając włosy z twarzy.
- N-nie... oto ch-chodzi... - zająknął się - Po prostu... ja...
- Nie interesuję cię. Rozumiem. - powiedziałam, lekko łamiącym głosem, zdejmując gumkę z nadgarstka i oddając mu ją. Wstałam, wzięłam torbę i, rozpuszczając koka, skierowałam się do wyjścia. Len mnie dogonił i złapał za nadgarstek, gdy roztrzepywałam włosy, by ładniej się ułożyły.
- Nie. Właśnie, że nie rozumiesz. - powiedział, niepodobnym do niego, upartym tonem. Puścił mnie, widząc moje zranione spojrzenie. Spuścił głowę, zasłaniając oczy grzywką, ale jego czerwone policzki były i tak widoczne.
- Czego? Odtrąciłeś mnie. Dałeś mi to jasno do zrozumienia. - szepnęłam ostatkiem sił. Wiedziałam, że z następnym słowem nie powstrzymam łez. Jednogłośnie mnie odtrącił. Zrozumiałam to. Czego jeszcze ode  mnie chciał?

- Baaaka. - westchnął - Nie zrobiłbym tego. Yume-chan. Chociaż nie... Masz rację. Nie interesujesz mnie! Nie! - wybuchnął, a ja czułam jak moje serce rozłamuje się na pół. Jedna niesforna łza wypłynęła z mojego oka. - Zajmujesz mój umysł dwadzieścia cztery godziny na dobę! Miłosne piosenki piszę z myślą o tobie! Podczas nagrywania teledysku do SPICE chciałem, byś to ty znalazła się na miejscu Rin. Albo na miejscu Miku-senpai, czy Luki-san, albo Meiko-san! Najlepiej, byś była tam tylko ty!
Uśmiechnęłam się przez łzy, nie widziałam nic, bo tak zniekształciły mi obraz. Te słowa były piękne.
- Len... - zaczęłam, ale uniósł rękę, ze spuszczoną głową, każąc mi milczeć, aż skończy.
- Gdy zobaczyłem cię pierwszy raz, uznałem, że możesz być interesująca. Ale nie miałem odwagi do ciebie podejść. W końcu zobaczyłem jak któregoś dnia patrzysz, co robię w sali muzycznej. Mi wcześniej zdarzało się zatrzymywać pod klasą gdzie pracowałaś, by chociaż przez kilka sekund otwarcie ci się przyjrzeć. A następnego dnia usiadłaś pod drzwiami. Nie jednokrotnie chciałem zaprosić cię do środka. Przyłapywałem sie nad tym, że przestaję grać w pół piosenki, bo zapatrzyłem się na ciebie. Zrobiłem małe przemeblowanie tak, by móc cię lepiej widzieć! Marzyłem o tym, byś siedziała na przeciwko mnie i doradzała mi, krytykowała, wytykała błędy, i chwaliła, nagradzała pocałunkami. Przystałbym na wszystko o co poprosisz. Wystarczyłoby twoje słowo, a skończyłbym próbę, żeby spędzić z tobą trochę czasu gdzie indziej. Dałbym sobie nawet robić coś we włosach, a niezbyt lubię jak ktokolwiek mi coś z nimi robi. A dziś siedziałaś przede mną. Słuchałaś jak gram. Gdy zaczęłaś płakać miałem ochotę przytulić się i pozwolić ci wypłakać się w moją koszulę. Miałem ochotę rozerwać gumkę na twoich włosach i zanurzyć w nich dłonie, napawać się ich zapachem. Scałować łzy na twoich policzkach. Śniłem o tobie. Co noc. Nie spałem do drugiej czy trzeciej w nocy, wyobrażając sobie, że w końcu z tobą porozmawiam. Codziennie czułem rozczarowanie, kiedy już się pakowałaś i wychodziłaś. Aż w końcu, gdy wychodziłem, zastałem ciebie siedzącą wciąż pod drzwiami. Nie potknąłem się o twoje nogi, tylko o swoje, bo z wrażenia zapomniałem jak się chodzi. Kiedy się do mnie odezwałaś, mimo, że było to tak głupie zdanie jak "Zostaw mnie, zboczeńcu!", kiedy usłyszałem twój głos, myślałem, że pęknę, że rzucę się na ciebie wyznając ci to wszystko co teraz, i spełniając swoje marzenia. Jednak wstyd zwyciężył jak widziałaś. Ale dziś... Jak mnie pocałowałaś. Moja bariera pękła. Mam gdzieś, że mówię takie rzeczy. Że przyznaję się do moich myśli. Mam gdzieś moją nieśmiałość. Liczysz się teraz tylko ty stojąca przede mną. I nic więcej. - skończył i spojrzał mi w oczy.

Byłam wstanie zrobić jedną rzecz.

Wpadłam mu w ramiona z płaczem, a po chwili pocałowałam.
- Kocham cię, Len. - wyszeptałam w jego usta. On tylko mruknął i znów mnie pocałował.
Gdy najpiękniejszy pocałunek w moim życiu dobiegł końca on wymamrotał w moje włosy te piękne słowa.
- Też cię kocham, Yume-chan. 
_____________________
*** Polski cover piosenki Lena Servant of Evil w przepięknym wykonaniu RenixClannad, która jest autorką tego pięknego tekstu.
**** Hai i Baka (w treści jest przez trzy a dlatego, że Len to przeciągnął) z japońskiego znaczy tak i idiota (idiotka), głupia (głupi)...
Oto przed Wami one shoot z moim ukochanym Kagamine Lenem! 
W momencie gdy moja faza na tego cudnego vocaloida sięgnęła zenitu Laciata postanowiła napisać one shoota z nim! I oto owoc tego postanowienia przeczytaliście!
Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam za wszelkie błędy i za to jaśniejsze tło od piosenki. Nie mogłam tego zwalczyć -,-
Jestem strasznie dumna z tego, a wyznanie Lena podoba mi się aż nad to. Nigdy jeszcze chyba nie byłam tak zadowolona z czegoś. 
Mam nadzieję, że wakacje minęły Wam dobrze. Bo ja miałam cudowne.
I życzę powodzenia na jutrzejszym rozpoczęciu i w nowym roku szkolnym  (;-;)
Nie zanudzam
Laciata <3
Jeśli czytasz to skomentuj!!!

Ciekawe czy tak samo jak z BVB zarażę kogoś miłością do Lena? xD <3

19 komentarzy:

  1. Ave Laciata (głupie nie zapisało poprzedniego komentarza)
    To jest piękne.
    Aż brak słów żeby to opisać.
    Piękny prezent na urodziny.
    Jeszcze tylko trochę twojego talentu i było by okay.
    To jest zbyt.... *brak słów*
    Umarłam z zachwytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ave Luna
      bardzo sie ciesze ze Ci sie podoba.
      a mojego talentu nie oddam, bo to Ty sobie caly od Apollina zcyganilas! nie zostawiajac nic dla mnie!

      Usuń
    2. taaaa jasne. A W nocy świeci słońce.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. dziekuje. bardzo kreatywny. *az sie wzruszyla* xD

      Usuń
  3. Super :) Takie śliczne :') Nie żebym JA płakała, ale było blisko (poza tam boli mnie głowa!)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s.: U mnie nowy nowy rozdział! :D

      Usuń
    2. Dziękuję :D Nie wiem co tam jest do płakania, ale okay xD Zresztą ja jestem bez serca i ja na np. GNW nie płakałam w ogóle. Czy na innych wyciskaczach łez (Dobra Złodziejka Książek i Mechaniczna Księżniczka się nie liczą. )
      Co do Twojego rozdziału to wybacz, naprawdę, ale nie mam siły nadrobić, bo zgubiłam rozdział gdzie skończyłam i jakoś nie mogłam się zdobyć bo go odnaleźć. Przez co proszę o wybaczenie! *kłania się jak w animcach xD*

      Usuń
  4. Kiedy następny rozdział¿

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak się napisze xD
      znaczy 1/4 jest... gorzej z dalszymi 3/4 -,-

      Usuń
  5. Pospiesz się, plis nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak weny! Przepraszamy za usterki.
      *szczerze mówiąc nie lubi tego typu komentarzy (szczególnie pod oneshootem, przy którym się cholernie starała)*

      Usuń
    2. ale cieszę się, że się niecierpliwisz :P

      Usuń
    3. Tak on mi się podobał, że nie wiedziałam co o nim napisać. Jest super wzruszający, że aż zaczyna się marzyć by też poznać takiego chłopaka. Niestety takich ideałów nie ma (dlatego jestem Łowczynią). Choć może gdybym go poznała to zrezygnowałabym ze ślubów? Bardzo podoba mi się to jak to jest opisane i tak przeraźliwie wciąga, a taki efekt bardzo trudno uzyskać ( bawię się w eksperta XD). Bardzo mnie ten blog wciągnął dlatego również niecierpliwię się okrutnie (XD). Chyba mnie zaraziłaś, bo od tego one shota zaczęłam myśleć kto to jest (tak, nie znałam go wcześniej i szczerze nad tym ublewam) i słuchać jego piosenek które na marginesie bardzo mi się podobają. Te komentarze to dlatego że się uzależniłam. Nie to źeby coś ale czytając to w czasie choroby dostałam niewiarygodnego ataku weny i pisałam bity tydzień (poza momentami w których spałam). Co do treści to strasznie mi się podobał ten troll XD. Bardzo cię przepraszam za paskudne komentarze, ale tak bywa i życzę weny, czekolady, wymarzonej czapki na zimę (jeśli nosisz, bo jeśli nie to czegokolwiek co ci jest potrzebne) oraz ocen w szkole dobrych i celujących bo takich nigdy za dużo.

      Usuń
    4. Zapomniałam dodać o piżamie w uśmiechnięte pingwiny, bo w żyrafy masz.

      Usuń
    5. cieszę się bardzo, że Ci się podoba :)
      co do Lena to jeszcze polecam ci fandubby polskie jego (i nie tylko!) jego piosenek <3
      Bardzo mi miło, że aż tak Cię wciągnęło :D
      czapek to raczej nie noszę, ale dziękuję.
      za czekoladę też <3 bez czekolady to ja żyć nie mogę xD
      i ogółem dziękuje :D
      a w pingwiny nie mam xD muszę sobie chyba sprawić xD

      Usuń
  6. Ogłaszam wszystkim i wszędzie co głosi moje orędzie!
    Uwaga, ludzie uwaga!
    Co do czekolady to krótko MY PRECIOUS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ogłosiłam jako takie orędzie, a co ma być to i będzie.

    OdpowiedzUsuń