niedziela, 11 maja 2014

Rozdział V

- Marceline!

Potrząsnęła głową wybudzając się. Will siedział na jej łóżku, a kartka na kolanach była spalona.
- Co... Co się stało? - szepnęła. Znowu nie zapanowała nad ogniem?
- Nic oprócz tego, że sfajczyłaś sobie pościel i nawet ładny rysunek. Szczerze mówiąc dałbym cię do Hefajstosa gdyby nie to, że jesteś śliczna. Dzieci Hefajstosa nie są ładne... - zaczął gadać do siebie. Zignorowała go i wstała z łóżka. Pościel była w kilku miejscach nadpalona. Poderwała się z miejsca i stanęła na środku pokoju, rozglądając się. Nic nie płonęło. Ani nie wyglądało na spalone. Wszystko było nienaruszone.

Musi porozmawiać to tym z Danielem. Ale czemu myślała, że cały pokój płonął? Widziała to wyraźnie. Wszystko stanęło w ogniu.

 Will wstał i zaczął do niej iść dziwnym posuwistym krokiem. Jego spodnie zaczęły się zmieniać w czarną, błyszczącą spódnicę, koszula w gorset. Czarne włosy się wydłużyły i obtoczyła go mgła. Oczy zmieniły kolor na czarny... całe zaszły czernią. Rysy twarzy zmieniły sie na kobiece, a jasna skóra przybrała ciemniejszy odcień. Ciemna Kobieta ze snu... Wszystkie meble zaczęły płonąć... Pokój był połączeniem pomarańczowych płomieni i ciemności emanującej od kobiety.
- Dobrze ci idzie, Marceline... Niedługo spalisz całą tą obskurną budę. Najlepiej ze wszystkimi tu obecnymi. - powiedziała ręką przesuwając po płomieniach jakby były najdelikatniejszymi rzeczami na ziemi i były bardzo bliskie jej sercu.
- Nie lubię ognia. Mimo, że niszczy. Jest ciepły... Ale ten... Masz talent, Marceline. Co do tego daru to Hefajstos się postarał. Ciekawa jestem dalszych efektów...
O czym ta kobieta mówi? Dar? Z czym Hefajstos się postarał?
- Och... - westchnęła z udawanym przejęciem i skierowała swoje czarne oczy na Marceline - Czyli nie wiesz? To nie będę ci psuć zabawy. A i radzę ci się trzymać z dala od tego syna Zeusa. Jego ojciec nie jest raczej zadowolony. Dobra widzę, że moja córka skończyła swoje zadanie... Żegnaj Marceline, córko Selene.
- Sel... - zaczęła, ale bogini już zniknęła, a płomienie razem z nią.
Stała i patrzyła się na miejsce gdzie zniknęła kobieta. Nadal ktoś tam stał. Tylko, że to był Will. W palcach obracał różę, z wazonu Veronici.

- Już się ocknęłaś? - zapytał odkładając kwiat. Kiedy pokiwała głową dodał : - To idziemy do dyrektora.
Podszedł do niej i złapał za rękę. Bez słowa zaczął ją ciągnąć.
- Uwierz mam wiele innych ciekawszych rzeczy do roboty niż targanie cię do Grizzeld'a, więc się pospiesz. - szarpnął ją.
Weszli do gabinetu dyrektora.
- Williamie! Nie ciągnij jej! - zawołał na wstępie dyrektor - Co się stało, moja droga?
Opowiedziała mu o ogniu i o Ciemniej kobiecie. I o tym, że nazwała ja córką Selene.
- Selene nie miała dzieci, ale...
- Ale był mit o kobiecie nazywanej córką Selene, przez to, że została umieszczona jako gwiazdozbiór. - dokończył Will - Bogowie się zebrali i stworzyli kobietę według nich idealną. Każdy obdarzył ją jakąś mocą.
Ale nie mówił tego jakby to była szkolna formułka. Mówił to z jadem i sarkazmem. Jakby to wszystko przed chwilą wymyślił.
- Właśnie. Rose, moja droga, możesz pójść do biblioteki i poszukać w dziale mitów książki, w której mógłby się znaleźć podobny mit? - poprosił nimfę-sekretarkę. Ta skłoniła się i wyleciała z gabinetu. - Na razie was odprawię. Jak cos znajdziemy to przyślę kogoś po ciebie, Marceline.

Wyszli z gabinetu. Will bez pożegnania pobiegł gdzieś. Z westchnieniem ruszyła w stronę pokoju. W drzwiach od razu powitała ją siostra.
- Mar, gdzie ty byłaś?!
- U dyrektora... - powiedziała i powtórzyła jej historię z halucynacją.
- No to mamy problem... Ruszałaś mój szkicownik? - spytała Veronica siadając na biurku - Był tu jakiś chłopak? Męskimi perfumami mi jedzie... - pomachała sobie dłonią przed nosem.
- Will tu był... - szepnęła cicho. Fakt, że Will do niej przyszedł był co najmniej zawstydzający. Oczywiście musiała ze szczegółami opowiedzieć siostrze po co tu był.
- Nie wieżę, że to mówię, ale... Droga Marceline... - zacięła sie na chwilę - jakaś tam, nazwisko nie ważne, muszę ci przekazać bardzo ważną wiadomość, bo byś się sama chyba nie domyśliła, ale... Wielki Ethan Lordly i Arcypodły... ekhem - chrząknęła - Arcypopularny i rozchwytywany William Evel się w tobie zabujali.
Marceline patrzyła się na nią jakby właśnie jej oznajmiła, że Hefajstos jest przystojny i Afrodyta go kocha.
- No może z Willem przesadziłam, ale Ethan na pewno. To wiiiiidać - przeciągnęła i zerknęła na zegarek. - Ups już osiemnasta. Jeremy będzie chciał mnie zabrać na wycieczkę do Tartaru jak znów się spóźnię. Lecę. - pobiegła do drzwi. W progu jeszcze się cofnęła. -  Aaaaa... Miałam ci załatwić telefon. Leży w szufladzie w stoliku nocnym.

Marceline westchnęła. Wcale nie prosiła się o telefon. To Nick i Veronica się uparli. Sięgnęła po kartkę i ołówek. Zaczęła rysować.
Veronica wróciła po jakiś dwóch godzinach.
Po długich rozmowach w końcu obie poszły spać.

Stoję w nieznanym mi pomieszczeniu, ale nie jestem tu sama. Przy łożu z baldachimem siedzi kobieta. Ma długie, proste, czarne włosy. Nie widzę jej twarzy. Jest ubrana w połyskujący na srebrno chiton. Jej blade, smukłe ramiona wstrząsa szloch. Płacze. Na łożu leży mężczyzna. Przystojny mężczyzna. Kobieta trzyma w rękach jego bezwładna dłoń, na którą spadają jej łzy.
- Czemu...? Nie mogę nikomu powiedzieć o niej. Zeus mnie strąci do Tartaru jak się dowie, że ją uwolniłam - powtarza - Tylko tobie mogę się zwierzyć, ukochany...  Oh, czemu Zeus musiał cię uśpić? Czemu podobała ci się Hera? Nawet Helios nie może się dowiedzieć...
O czym ona mówi?
Kobieta podnosi głowę i ją rozpoznaję. Jasna Kobieta z mojego snu.
Postępuję krok do przodu. Mój obcas stuka o podłogę przyciągając jej uwagę.
Kobieta odwraca się do mnie. Mimo płaczu nie ma zaczerwienionych oczu. Ma tylko mokre policzki. Wpatruje się we mnie z zdziwieniem i... przerażeniem. Podrywa się z łóżka.
- Co tu robisz?! Jeszcze ktoś tu wejdzie. Ty nie powinnaś chodzić po ziemi. A tym bardziej po Olimpie! Jeszcze jakiś bóg cię zobaczy! - krzyczy odganiając mnie rękoma.
Cofam się lekko przestraszona.
- Ech... Przepraszam. Hekate pewno i tak niedługo zauważy... Dziwne, że Zeus i Ares jeszcze nie zauważyli. Zeus. Ares jest zbyt... hm...? niepojęty. W końcu syn Zeusa ciągle sie przy tobie kręci. Oby nie zauważył... Słuchaj, Marceline. Postaraj się opanować swoje moce. Jeśli stracisz nad nimi panowanie... - przerywa - Będzie źle. Opanuj je. Ten syn Ateny powinien ci pomóc. Ale ten syn Aresa... - wzdycha i ponosi oczy w górę ku sufitowi na którym wymalowane są gwiazdy - Czemu nikt nie pomyślał o charakterze... Dobra musisz stąd znikać.

Obraz zaczyna się rozmywać.

- Czekaj! Powiedz mi kim...

Blask światła. A potem ciemność


- Jesteś... - dokończyła gwałtownie się podnosząc na łóżku. Na szczęście nie obudziła Veronici. Znów przyłożyła głowę do poduszki, mimo, że wiedziała, że długo będzie się wpatrywać w ścianę nim zaśnie.
______________
Oto piąty rozdział.
Okay jest Will Transwestyta (jak to pięknie określiła Luna xD), jest Jasna Kobieta, jest Ciemna Kobieta to rozdział też jest.
Mam małe wrażenie, że ten rozdział jest dziwny i taki z lekka nijaki, ale mam nadzieję, że się Wam podoba i przepraszam za wszelkie błędy.
Nie zanudzam
Laciata <3
Jeśli cztasz to skomentuj!!!

11 komentarzy:

  1. Ave Laciatek! to jest świetne!
    Taak... moje określenia są świetne. Bardzo.
    Ta ciemna kobieta jest dziwna.mega dziwna.
    Historia Marceline jest ciekawa :) Selene powiadasz...
    To wiadome że "Wielki" Ethan się zakochał w Mar. To widać.
    Arcypodły Will? z tym się zgodzę. On jest dziwny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ave Luna! No nie wiem czy takie świetne ale jak uważasz.
      Ciemna Kobieta jest meeeeego dziwna.
      Ciesze się, że Ci się podoba. :)
      Will jest Arcypodły. Ale i tak go wielbię xD

      Usuń
  2. William to dupek, a Ethan wydaje się fajny (nie, wcale nie dlatego, że strasznie kojarzy mi się z takim wilkołakiem z Teen Wolfa XD) i lepiej by było, gdyby to on był z Mar :) A tak serio, to William zachowuje się jak psychopatyczny morderca i gwałciciel, który uważa, że może mieć każdą, co jest bardzo nie fajne ;<
    Tak ogólnie nie zakapowałam, o co chodzi z Selene, ale cicho, i tak jest fajnie ;)
    Życzę duuuuużo weny i czekolady i żelków i mało babochłopa z eurowizji, który, tak nawiasem mówiąc, zniszczył mi psychike XD
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. William jest psychopatycznym mordercą. Marzeń ale jest xD
      Ja się o Ethanie nie wypowiadam bo zaraz oś zaspojleruje i będzie źle.
      Dobrze, że nie łapiesz o co chodzi z Selene :) Będzie fajniej xD
      Dziś na przyrodzie gadaliśmy o tym babochłopie i ciągle jest na bestach więc nawiedza, ale dzięki i za żelki i czekoladę i wene też :3

      Usuń
  3. Świetne *o*
    Czytałam Twojego poprzedniego bloga i mam nadzieję, że nie będziesz mi miała za złe, jeśli szczerze powiem, że jest taki średni.
    Natomiast ta historia jest widocznia lepsza. Nie wiem, z czego to wynika, ale po prostu jest.
    Ten blog jest wciągający i naprawdę podoba mi się (a to nie jest w sumie częstym zjawiskiem. Ja taka wymagająca XD).
    Nie cierpię Willa!!!
    Ethana wielbię XD!!!!!
    Pozdrawiam i życzę weny, żelków i czekolady (czekolada najlepsza ;D)
    Adżes
    PS Dodasz zakładkę spam? Bo nie mam gdzie wstawić linka do bloga. Trudno, tutaj go dam (wybacz mi). demigods-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;)
      Tamten blog nie był idealny i ja to wiem. Nie jest dla mnie problemem jak ktoś mówi, że był średni. :)
      Naprawdę się cieszę, że ten Ci się podoba :)
      Willa prawie nikt nie cierpi xD
      A Ethana prawie każdy wielbi :)
      Dziękuję. Żelki i czekolada (a wena najbardziej) zawsze się przydają xD
      Do Ciebie juz zaglądam :)

      Usuń
  4. No to ja powiem, że lubię Willa! Ha!
    Nie... nie lubię go... Tylko chciałam być oryginalna ;P Ale mnie zaintrygował... O_o
    Straszna jest ta ciemna kobieta... Czytałam to wczoraj w nocy i miałam potem schizę... Chociaż ja zawsze mam schizę... :D

    Ethan jest chyba spoko, ale nie wiem, co o nim myśleć, bo często mam tak, że kogoś wielbię, a potem stwierdzam, że jest dupkiem, co niszczy mi psychikę... A, że czytam duużo, to mam już całkiem zniszczoną ;P ^^

    Żal mi Marceline... Nic nie ogarnia (jak ja ;P), a chodzi, przecież, ciągle o nią... :) Więc stwierdzam, że ma przerąbane... :D

    No. Extra był ten rozdział :D Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale ostatnio miałam mało czasu na czytanie... i przeczytałam to dopiero wczoraj o trzeciej w nocy i, jako, że wstaję przed szóstą, nie miałam już siły komentować... A potem rano pędem do szkoły! No i dopiero teraz mogę się rozpisać :)

    Strasznie mnie zainteresował ten jej sen... Nie ogarnęłam, kto w nim był i co się tam działo, ale i tak bardzo mi się podobał ;P Taka moja popaprana logika :) :D ;P ^^

    Pozdrawiam, życzę Ci: weny, żelków, dużo czasu wolnego (podczas którego ma, oczywiście, pisać kolejny rozdział ;P), smerfów, fajnego miecza, którym będziesz mogła się wyżywać na ludziach, których nie lubisz i wszystkiego co tam jeszcze chcesz i... Czekam z niecierpliwością na następny rozdział,
    Spite

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Willa nie lubi prawie nikt.
      Co do Ethana to ja akurat na odwrót. Kogoś nie cierpię a potem zaczynam go lubić. xD
      Witamy w Klubie Osób z Zrąbaną Psychiką!
      No tak Marceline nic nie ogarnia xD
      Bosz... wstawać o szóstej... (mówi dziewczyna która wstawała na 5 a potem na godzinny trening pływacki) ale nie zazdroszczę
      Ten sen ma być do nieogarnięcia. Ale na Wikipedii można znaleźć podpowiedź xD Ale trzeba pogrzebać.
      Ciszę się, że Ci się podoba. Dziękuję za żelki, (ich nigdy nie mało). czas to ja mam, ale gorzej z weną, no i książki wzywają... za miecz też dzięki. mam kilka osób które mogłabym pokiereszować xD, A Smerfy są super :3

      Usuń
  5. Niestety nie mam za bardzo czasu na rozpisywanie się, ale mogę powiedzieć, że rozdział wyszedł super :D
    Życzę weny i czasu na pisanie. Pozdrawiam, Pèdra :*

    OdpowiedzUsuń